niedziela, 17 lutego 2013

Prolog

Rok 1890. Wielka Brytania. Londyn
              Przedmieścia tętniły nocnym życiem. Większość ludzi, którzy coś znaczą śpieszy się na bale i przyjęcia. Tak też było w posiadłości doradcy Królowej Wiktorri ds. zagranicznych - Lorda Jonathana Morrisa.
  - Jesteś pewien, że chcesz to zrobić, panie? - lokaj Morrisa wyglądał na przerażonego. - Chcesz zabić hrabiego Thomasa...
  - Zagraża mi! - wykrzyknął Jonathan. - Ostatnimi czasy królowa jest dla niego zbyt przychylna!
  - Ale... panie...
  - Zamknij się. - spojrzenie mężczyzny mogłoby zabijać. - I... i... wyłaź stąd... zawołaj Cassandrę...
  - Tak, panie. - odpowiedział lokaj, jak najszybciej opuszczając komnatę rozwścieczonego Morissa. Po chwili do pomieszczenia weszła osiemnastoletnia dziewczyna w stroju pokojówki.
  - Co się stało, panie? - spytała.
  - Przynieś mi z dołu rewolwer i...
  - Nie! - krzyknęła przerywając mu. - Jedyną martwą osobą będziesz ty, Kubo!
  - Co proszę... Nie żartuj sobie, Cassandro...
               Lecz dziewczyna nie żartowała. W jednej chwili z jej pleców wyrastały czarne skrzydła, a w ręce pojawił się miecz.
  - Zapłacisz za swoje grzechy, Moriss! - po tych słowach dziewczyna rzuciła się na niego, powalając go pół martwego na zimną, kamienną posadzkę, która od razu zabarwiła się na czerwono.
  - Oj, trzeba tu będzie posprzątać... wszystko jest w tym szkarłatnym kolorze. - ten głos należał do nowej osoby, która właśnie pojawiła się w oknie.
  - Witaj, Angelo. - Cassandra popatrzyła w oczy nowej postaci.
  - Witaj, Cassie. - dziewczyna uśmiechnęła się. - Czy to ten cały Kuba Rozpruwacz?
  - Taa...
  - Czyli mam go strącić, czy zapieczętować w otchłani?
  - Strącić.
               Po chwili pod Jonathanem otworzył się tunel wciągając mężczyznę. Jego ostatnie słowa brzmiały: "ZEMSZCZĘ SIĘ NA WAS..." Tunel zamknął się a w pokoju zapanowała cisza.
  - No i po kłopocie. - powiedziała panna Connor wyciągając rękę w stronę klamki. Właśnie miała ją złapać kiedy w pokoju rozległo się klaskanie.
  - Brawo, brawo, moje Aniołki! - ten zimny głos należał do mężczyzny. - Chyba wystarczająco nam pomogłyście. - Machnął ręką w kierunku dziewczyn, które od razu zemdlały. Nastała ciemność i złowroga cisza. Po chwili cała trójka zniknęła pozostawiając po sobie wielką plamę ciemnej krwi..

Eh... wiem, że taki średni, ale cóż... następne rozdziały są (moim zdaniem) lepsze :3
Piszcie, co sądzicie- Czekamy na komentarze ;*
Hitori

3 komentarze:

  1. Średni? To jest genialne! i nie przesadzam, naprawdę. Taki klimat i te anioły, chcę więcej i więcej. Kuba Rozpruwacz dobreee ;D Na serio boskie. Informuj mnie o nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest super !!
    Świetne i wogóle !!
    obserwuję z miłą chęcią ;*
    rewanż ? http://izey-izabella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne !!
    Bardzo mi się podoba !
    Obserwuje...

    http://bubuch1380.bloa.pl/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy